Składniki(2-3 porcje):
- 1 łyżka oliwy z oliwek( w oryginale olej arachidowy lub kartamusowy)
- 1/2 cebuli posiekanej
- 1 ząbek czosnku posiekany
- 1/2 chili bez pestek , posiekanej
- 1 łyżeczka curry w proszku
- 350 g surowych krewetek, obranych ( u mnie koktajlowe)
- 400 ml mleczka kokosowego
- sok z 2 limonek ( w oryginale z 3)
- 1 łyżka wiórków kokosowych
- sól i pieprz
- garść świeżej natki kolendry ( ja nie dałam)
Oliwę rozgrzewamy na dużej patelni i podsmażamy przez kilka minut cebulę i czosnek. Dodajemy chili i curry, smażymy kilka kolejnych minut na małym ogniu. Dodajemy krewetki i zalewamy mleczkiem kokosowym. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy jakieś 10 minut. Następnie dodajemy sok z limonek oraz wiórki kokosowe, doprawiamy do smaku solą i pieprzem.
Serwujemy z ryżem i opcjonalnie posypujemy świeżą natką kolendry.
Do curry jestem zawsze na tak, szczególnie z krewetkami.
OdpowiedzUsuńwygląda wspaniale :)
OdpowiedzUsuńO jak z mleczkiem kokosowym to coś idealne dla mnie. Takiej wersji nie miałam okazji jeść. I żałuję bo wygląda apetycznie :)
OdpowiedzUsuńTaki smak by mi dzisiaj odpowiadał a curry lubię w każdej odmianie :)
OdpowiedzUsuńnie jadam krewetek :( to chyba jedyna rzecz ktora omijam, wiec moze bym zastapila kurczakiem? w ogole mam ta ksiazke ale zatrzymalam sie na imbirowych muffinach z gruszkami .
OdpowiedzUsuńMyślę, że kurczak to dobra alternatywa;) O ile pamiętam w książce jest również przepis na curry kokosowe z kurczakiem.
UsuńOj żałuj, że się zatrzymałaś, książka ma naprawdę sporo przepisów wartych wypróbowania. Chociaż każdy ma inne gusta;)
Musiałabym raz skołować mleczko kokosowe. Nigdy nie próbowałam, a strasznie mnie kusi. :)
OdpowiedzUsuńIdealne smaki, coś dla mnie, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią bym zjadła :) Muszę kiedyś przetestować ten przepis. Koniecznie!
OdpowiedzUsuńSophie naprawdę fajnie pisze - ta książka jest taka ciepła, pełna smaku, pogody ducha. Cudowna.
OdpowiedzUsuńCurry w moim guście. Mam zaznaczone karteczką ;)
Pozdrawiam
bardzo smakowicie, i z pewnością aromatycznie
OdpowiedzUsuńWybieram się niedługo na urlop do PL, a że w Zamościu będę na pewno kilka razy, to z chęcią bym się posilił taką pyszną potrawą :) Albo jakaś pizza i piwo w Veronie albo w Bohemie mogło by być :P
OdpowiedzUsuńHehe;) Tylko ostatnio rzadko jestem w Zamościu,bo studia ;)
UsuńNo cóż :P Ale spotkanie mogło by być ciekawe :P
OdpowiedzUsuńOstatnio odkryłam azjastycką kuchnię i się w niej zakochałam. Prawdę mówiąc nigdy bym nie pomyślała, że w Sophi Dahl znajdę taki przepis. Muszę w najbliższym czasie zrobić taką potrawę, pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuń