poniedziałek, 20 lipca 2015

Jagodzianki

Nie było mnie tu dawno, a to dlatego że pilnie uczyłam sie do obrony, a później na egzamin wstępny. Wyszło wszystko pomyślnie, ponieważ już od września/października będę pisała tutaj z mojego nowego miejsca. Dostałam się na studia magisterskie do Warszawy i to będzie moje nowe miasto. Cieszę się bardzo od piątku.
A teraz do rzeczy :)

Sezon na jogody w pełni, więc nie mogło zabraknąć jagodzianek ! Upiecznie koniecznie !


SKŁADNIKI (12 sztuk):
jagody:
  • 300 g  czarnych jagód
  • 3 łyżki cukru
  • 1 łyżka mąki ziemniaczanej

kruszonka:
  • 50 g mąki pszennej/orkiszowej jasnej
  • 25 g cukru
  • 30 g masła roztopionego
lukier:
  •  sok wyciśnięty z ½ cytryny  
  • około ¾ -1 szklanki cukru pudru

Wyrośnięte ciasto rozwałkowujmy na prostokąt i kroimy na 16 równych kwadratów.
Jagody łączymy z cukrem i mąką ziemniaczaną. Nakładamy po kopiastej łyżce na każdą porcję ciasta. Rogi ciasta składamy po przekątnej do środka i sklejamy tak, żeby nie było żadnego otworu na wierzchu i układamy na balaszce wyłożonej papierem do pieczenia zachowując kilkucentymetrowe odstępy. Zostawiamy do wyrośnięcia na około 30 minut.
W międzyczasie robimy kruszonkę. Roztopione masło łączymy z cukrem i mąką, do momentu uzyskania okruchów.
Piekarnik nagrzewamy do 190 stopni.
Wyrośnięte jagodzianki smarujemy jajkiem roztrzepanym z łyżką mleka i posypujemy kruszonką. Wstawiamy je do nagrzanego piekarnika i pieczemy około 20 minut, aż będą rumiane. Studzimy na kratce, ale nie do całkowitego wystudzenia. Powinny być jeszcze lekko ciepłe.
W tym czasie robimy lukier ucierając sok z cytryny z cukrem pudrem. Przestudzone jagodzianki polewamy lukrem i podajemy jeszcze ciepłe. 

Smacznego!



piątek, 3 lipca 2015

Pasta z zielonego groszku z miętą

Już za miesiąc opuszczam moje miasto. Zakochałam się w Lublinie i spędziłam tu najlepsze chwile w moim życiu, chciałabym jednak coś zmienić  i wyruszyć do innego miejsca. Oczywiście będę odwiedzać Lublin, ludzi i te wszystkie miejsca z którymi się tak mocno zżyłam.
Nie lubię monotonii, dlatego też nawet mieszkając w Lublinie przez te 4 lata  co roku zmieniałam mieszkanie. 
Ta zmiana również jest związana z moimi studiami. Już za kilka dni mam obronę i od października zamierzam zacząć studia magisterskie. Chciałabym studiować w Trójmieście lub Warszawie. Wszystko zależy od tego gdzie sie dostanę i co wybiorę. Nie ukrywam, że obie opcje są kuszące i będę miała trudną decyzję jeżeli dostanę się na obie uczelnie. 

Tyle o mnie, a teraz przejdźmy do glównego tematu tego posta, czyli pasty z zielonego groszku z dużą ilością mięty i limonką. Bardzo orzeźwiające smarowidło na nadchodzące upały ! 
Inspiracją dla mnie była pasta z groszku od Jadłonomii


SKŁADNIKI:
  • 450 g zielonego groszku mrożonego lub świeżego
  • 1 limonka
  • 2 ząbki czosnku, obrane
  • garść listków mięty
  • 1/4 szklanki oleju rzepakowego, tłoczonego na zimno
  • sól i pieprz
W garnku zagotowujemy posoloną wodę i wsypujemy do niej groszek. Od momentu wrzenia gotujemy groszek jeszcze około 5 minut. Następnie odcedzamy go i przelewamy zimną wodą, żeby nie stracił koloru.
Limonkę wyparzamy goracą wodę i ocieramy z niej skórkę, a następnie wyciskamy z niej sok. 
Groszek łączymy z sokiem i skórką z limonki, czosnkiem, miętą i olejem. Miksujemy na gładko za pomocą blendera i doprawiamy solą oraz pieprzem. Podajemy jeszcze z odrobiną oleju oraz listkami mięty. Najlepiej smakuje ze świeżym, domowych chlebem.

Smacznego !