Zawsze chciałam jej spróbować, ale w Lublinie nigdzie nie można dostać skorzonery. Moja przybyła, aż z Warszawy, bo akurat mój znajomy bywa tam dość często i mi przywiózł :)
Powiem szczerze, że bardzo ją chciałam, a jak już dostałam to kompletnie nie miałam pomysłu do czego jej użyć. Przeglądając różne przepisy wybrałam ten (z bloga Krew i Mleko) najbardziej prosty, a to dlatego żeby poznać smak samego warzywa. Moim zdaniem smakuję trochę jak szparagi, a szparagi lubię i to bardzo. Z bułką tartą przysmażaną na maśle jest bardzo smaczna, a zarazem prosta. Następnym razem bardziej z nią pokombinuję.
Jedynym minusem tego warzywa jest to, że się strasznie klei przy obieraniu, a później ciężko zmyć to z rąk. Następnym razem zakładam rękawiczki! :)
PS. Dzisiaj zaczęłam w końcu zabawę z RAW jeżeli chodzi o zdjęcia. Jeszcze się w tym nie odnalazłam do końca, ale mam nadzieję, że będzie coraz lepiej :)
SKŁADNIKI:
- pęczek skorzonery (jakieś 400 g użyłam)
- 4 łyżki masła
- 3 łyżki bułki tartej
- posiekana zielenina (natka pietruszki, szczypiorek)
Skorzonerę szorujemy i cienko obieramy. Wrzucamy obraną do zakwaszonej octem wody, żeby nie zmieniła koloru. Gotujemy ją w posolonym i posłodzonym wrzątku około 15 minut, aż będzie miękka.
W tym czasie rozgrzewamy masło na patelni, dodajemy do niego bułkę tartą i smażymy do zrumienienia.
Odcedzamy skorzonerę i podajemy polaną zrumienioną bułką tartą i posypaną zieleniną ( ja użyłam szczypiorku).
Smacznego:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz